piątek, 11 grudnia 2015

roczek

Boboń skończyła 9 grudnia roczek.
Co za tym idzie - nie jest juz Dzidziusiem , jest Dzieckiem.
Jest dużą i mądra Dziewczynką. Umie pokazać gdzie ma oczko, jaka duża urośnie,  gdy chcę pić woła PE-PE , a gdy doskwiera jej głód mówi NIAM-MNIAM.
Do żłobka chodzi chętnie, od początku nie płaczę.
Ma pięć zębów i można już zrobić jej mini kitkę na czubku głowy.
Dla nas jest ideałem, jest najmadrzejsza i najpiękniejsza.
Tatę z czułością głaszcze po włosach "cacy-cacy", za to mnie gryzie po rękach.
Tuli się i woła MA-MA TA-TA z uśmiechem.
Jest dla mnie wszystkim.

Sto lat Zosiu! Sto lat!

sobota, 28 listopada 2015

nadwyrężone zaufanie

Rozpadam się na milion kawałków.  Nie czuję, bo nie chcę czuć. bo tak łatwiej.
Udam, że mnie nie ma. że to nie o mnie. Nie do mnie.

sobota, 21 listopada 2015

najdłuża podróż

Wyruszam w podróż.  W poszukiwaniu siebie. Nie nowej,  a tej ukrytej.
Półtora roku siedzenia w domu zrobiło swoje.
nie narzekam i nie skarżę się. Mcierzyństwo to coś najlepszego co mnie w życiu spotkało.
Natomiast będąc dzisiaj w tym miejscu,  myślę "Dziewczyno zrób w końcu coś tylko i wyłącznie dla siebie! " mam na myśli zdrowy egoizm.
Wszystkie próby kupienia sobie czegoś nowego, kończyły się zakupem kolejnej sukienki lub spodenek dla Bobonia.
Bilans: Zosia ma kilkanaście sukienek, spódniczek, swetrów,  bluzeczek...
ja chodzę dosłownie w jednej parze jeansów, a w mojej szafie na próżno można szukać sukienek.
Za parę tygodni wracam do pracy, muszę pójść do fryzjera, zafundowac sobie przynajmniej jedną sukienke i może ze dwie spódnice.
Może tym razem się uda, może nie wrócę z kolejną rzeczą dla Zofci.

chcę znaleźć czas na rozwijanie siebie, swoich pasji.


wtorek, 13 października 2015

miało być melancholijnie

Lato odeszło równie szybko jak przyszło.
Październik rozgościł się na dobre. W powietrzu unosi się zapach suchych liści i palonego drewna. Od kilku dni i my palimy w kominku. Ubrania zimowe w gotowości.
Przedwczoraj sypał śnieg, przez moment zrobiło się tak świątecznie!  Aż miałam chęć ubrać choinkę.
Ah i tu zaczyna się kolejny dylemat pod tytułem PREZENTY ŚWIĄTECZNE.
Boboń dostanie wózek dla lalek, wiecie taki drewniany pchacz. Dla Chrześnicy prezent już czeka. Tata Bobonia prezent już sobie zamówił, więc z głowy (wiem, że to czytasz i już cieszysz się jak Boboń na gwizdek :-) )
a ja? Ja w tym roku marzę o tym żeby usiąść ze wszystkimi przy stole.
 Mojego Taty niestety zabraknie...
chcę śpiewać kolędy, jeść pierogi i uśmiechać się do innych w blasku choinkowych swiecidełek...

Co u Bobonia? Boboń od miesiąca z glutem w nosie , chyba oboje z Boboniowym Tatą się wykończymy. Ledwo skończyła antybiotyk i znowu choróbsko powróciło.
Do tego zęby wyżynają się jak szalone.

Boboniowa Mama.

poniedziałek, 21 września 2015

czasu brak!

Wróciliśmy z urlopu, Boboń chory.
W domu bałagan, że aż mi wstyd.
czy ktoś wie jak przedłużyć dobę o jakieś 8 godzin?
No okej, przydało by się tak ze 14 godzin. no ale żeby nie było, że jestem pazerna to proszę "jedynie" o 8.

btw.
w czwartek siedziałam w bikini nad morzem. Grzałam się na słońcu, popijając przy tym gruszkowy cydr. Czy ktoś mi powie jakim cudem musiałam dzisiaj włożyć jessienne buty i kurtkę puchatkę?

brrrr!

czwartek, 17 września 2015

wszystko co chorwackie kiedyś się kończy.

No i tak jak mówiłam - ledwo przyjechaliśmy i już się pakujemy.  Jutro wyruszamy w podróż powrotną i nie ma, że boli.
Boboń i Tata Bobonia śpią snem spokojnym, a ja w głowie układam plan pakowania.
Tegoroczny urlop spędziliśmy na Chorwackiej wyspie Pašman.  Raj. Pogoda nas rozpieszczała - około 30'C dzień w dzień. Woda może nie jest już tak cieplutka jak w szczycie sezonu, ale nie jest źle. Nie ma tłumów.  Idealny czas dla rodziców z dzieckiem.
To nasze pierwsze wczasy z Zofixem.
Jesteśmy miło zaskoczeni, bo Zosi spodobały się kąpiele w morzu.

No nic. Zatem biorę się za pakowanie.
Misie, kocysie i sterta innych klamotów nie spakują się same.




czwartek, 27 sierpnia 2015

ballada o szczęściu.

Wczoraj,  w dniu moich 25 urodzin zadałam sobie pytanie: czy jestem szczęśliwa?
Aby odpowiedzieć na to zapytanie , spytałam siebie o jeszcze jedno:
Czym jest dla mnie szczęście...?

Szczęście to możliwość zaśnięcia i obudzenia się w Jego ramionach. Szczęście to kubek kawy na dzień dobry, bycie kochaną i to,  że umiem dzielić się miłością. A wraz z przyjściem Bobonia na Świat mam w sobie jej ogromne pokłady.
Mam uśmiech Bobonia, Twoje ramiona (wiem, że czytujesz moje zapiski), jej wyciągnięte rączki, okrzyki radości na mój widok.

czy zatem jestem szczęśliwa? Owszem. Bardzo. Wręcz szalenie.
po raz pierwszy w życiu, w dniu moich urodzin mogłam powiedzieć sobie JESTEŚ CHOLERNĄ SZCZĘŚCIARĄ DZIEWCZYNO!
Macierzyństwo daje mi siłę i radość. Oczywiście niewam słabsze dni, nie zawsze jest kolorowo, ale kocham być Mamą Bobonia. Spełniam się. Na 100%.
Mój Partner jest wspaniałym facetem. Wspiera mnie, potrafi zmotywować do działania, rozumie i kocha. Kiedy jest obok czuje się bezpieczna, a to dla mnie najważniejsze. Daje mi komfort psychiczny.

Czy jest większe szczęście, niż kochać i być kochanym?

Chwilo trwaj!